Dziewczyna stanęła przy oknie. Ręce trzymała w kieszeniach jeansów, na nogach nadal miała tenisówki, których zwyczajnie nie chciało jej się zdjąć. Blond włosy opadały na kolorowy t-shirt. Wyglądała jak zawsze- z jedną różnicą. Na twarzy, na której zwykle widniał uśmiech teraz nie było widać emocji. Była tylko dziwna pustka. Zielone oczy wędrowały po krajobrazie za szybą, jednak one również nie wyrażały żadnych uczuć. Jeśli ktoś się przypatrzył, widać było tylko ból, może samotność.. Nic więcej. A w środku toczyła się bitwa. Pod maską obojętności i udawanym uśmiechem przy nielicznych już znajomych toczyła się walka. Blondynka miała łatwe życie. Szkoda, że tylko z perspektywy innych. Tak naprawdę totalnie straciła kontrolę, było jej ciężko. Mimo to wiedziała, że są słabsi od niej, że to ona musi pomóc im, bo oni nie mogą tego sami udźwignąć. I to robiła. Dźwigała problemy innych razem z nimi, starała się im pomóc, chociaż sama nie mogła dać rady. Coraz częściej rozmyślała nad sensem własnego życia, coraz trudniej jej było pozbierać się rano, a pierwsze myśli po otwarciu oczu kierowała w stronę końca. Było tak przez miesiąc, drugi, trzeci... Wtedy nie dawała rady każdego dnia coraz bardziej. Była nerwowa, coraz trudniej było jej pomagać innym, tęskniła za tym, co było kiedyś. Za szczęściem, za dniami kiedy otaczali ją prawdziwi przyjaciele, a nie tacy, którzy byli tylko, kiedy czegoś chcieli, kiedy była im potrzebna. W jej życiu nie pojawił się nikt, kto mógłby, czy też chciałby pomóc. Wszyscy uważali, że mają gorzej, a ona przecież tak dobrze sobie radzi. Zawsze uśmiechnięta, zawsze chętna do rozmowy. Ale z dala od tłumu, bo wiedziała, że nikt jej tam nie chce. Daleko od dawnych przyjaciół, bo ją zostawili. Po prostu... Nie chcieli znać, bo po co znać kogoś, kto całymi dniami siedzi w koncie? Nienawidziła siebie za to, że stoi z boku, że nie może w końcu pozbyć się tych problemów, które sama robi. Samotność... To było najgorsze. Widok przytulających się par wywoływał łzy. Bo przecież była zakochana. Ale pech chciał, że tylko ona. Jemu już minęło, a ona głupia zakochała się dopiero teraz. Znów stała przy oknie, łzy spływały po policzkach. Była sama, w pustym pokoju. Sama. Sama, sama... Jak echo odbijało się w jej umyśle to jedno słowo. Gwałtownie oderwała oczy od krajobrazu za oknem i ruszyła w stronę biurka. Przez chwilę grzebała w stosie papierów, by znaleźć czystą kartkę. Kiedy wreszcie jej się to udało, usiadła na krześle, chwyciła swój ulubiony długopis i zaczęła pisać list. Od dawna chciała to zrobić, nie wiedziała tak naprawdę po co, skoro była pewna, że osoba do której ma zamiar go wysłać i tak nie odpisze. Tą osobą był Harry.
______________
Jest. Wiem, że krótki, ale będzie do niego list (niestety nie dzisiaj) i jeszcze kawałek tekstu. Wyrobiłabym się, ale ktoś się uparł, że chce ze mną gadać i nie wyszło, przepraszam :c
Komentujcieee, proszę :3 Chciałabym wiedzieć, czy Wam się podoba!
Super <3 czekam na nexta
OdpowiedzUsuń